W części I pisałam o foteliku - córa używała plastikowego, często bardzo polecanego, białego z Ikei. Przy Olafie wiedziałam, że go nie chcę, notorycznie potykałam się o jego rozłożone szeroko nogi, nie daje się go złożyć, czyli staje się zbędnym meblem, a na mojej powierzchni nie mogę sobie na to pozwolić. Ponadto istniała ryzyko, że grubaśne nogi Olafa nie pozwolą mu z niego korzystać i to dość szybko :-)
Po oglądnięciu kilku stron i masie filmików na YouTube, wybrałam Graco Contempo jako jakieśtam "most compact" czy inne "thin". Jeden z lepszych zakupów dzieciowych. Ma 5 punktowe pasy, co przy jeszcze niestabilnie siedzących dzieciach fajnie przytrzymuje w pozycji pionowej.
Ma dwie tacki, regulowane, a po ich demontażu - mini tacuszkę - z której właśnie korzystam, bo dużych tacek nie używam (może na razie, może wcale). Reguluje się wysokość, bardzo ładnie pasuje mi do ikeowego popularnego stołu jokkomok. Jeżeli ktoś m potrzebę, może pochyliś oparcie, ale nie wiem, po co takie bajery, w ramach relaksacji czy co???
Poniżej prezentacja - jak się prezentuje rozłożone i złożone.
Sztućców nie używam, ale jeżeli ktoś ma ochotę na miskę, polecam z przyssawką - my mamy taką z Ikea, ale uwaga! zanim zamieni się w nieodrywalną, trzeba jej gumowe dno ODWRÓCIĆ - tak jak na zdjęciu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz